Mówi się, że Polska jest krajem demokratycznym – podczas przemówień politycy często używają nawet terminu „nowoczesnej demokracji”.. Czym zatem jest ta demokracja w polskim wydaniu?
Na początku popatrzmy na samo słowo „demokracja” − pochodzi z V w. p.n.e. Starogreckie słowo δημοκρατία (demokratia) powstało ze słów δῆμος (demos), oznaczającego „lud”, dzielący coś wspólnie, rozumiane ówcześnie jako ogół obywateli jednostki osiedleńczej, oraz κρατέω (krateo), czyli „władzę”.
Ograniczone było do osób posiadających pełnię praw obywatelskich, stałych mieszkańców gmin danego miasta-państwa (demos to także gmina).
Wyłanianie władz bez uprzedniego precyzyjnego wskazania i tym samym ograniczenia bazy wyborczej, czyli sytuacja, gdy sama tylko liczebność głosujących, przy braku także innych kryteriów, kierowała decyzjami organizacji lokalnej czy państwowej, dla starożytnych stanowiłyby wynaturzenie demokracji, czyli ochlokrację.
Nie ma ogólne przyjętej definicji demokracji, ale znamy jej znaczenie lub, nazwijmy to inaczej, wiemy jaką rolę powinna spełniać demokracja w uczciwie funkcjonującym państwie.
Na początku jasno wyjaśnijmy, jaki mamy ustrój polityczny w Polsce. Struktura organizacji państwa jest określana przez konstytucję. Zgodnie z jej treścią, Polska jest republiką parlamentarną i realizuje zasady suwerenności narodu, niepodległości i suwerenności państwa, demokratycznego państwa prawnego, społeczeństwa obywatelskiego, trójpodziału władzy, pluralizmu, praworządności, społecznej gospodarki rynkowej oraz przyrodzonej godności człowieka. Mówiąc uproszczonym językiem, wybieramy naszych reprezentantów, którzy powinni w naszym interesie oraz w naszym imieniu działać na korzyść nas oraz następnych pokoleń.
A jak przekłada się to na rzeczywistość?
Politycy ustalają sobie, co chcą, jak chcą, a my nie mamy nic do powiedzenia – jesteśmy tylko informowani o kolejnych wprowadzonych przepisach i ustawach, i często w formie niejawnej (przepisy publikowane są w przepastnych archiwach internetowych, których normalny człowiek nie jest w stanie przeczytać; utrudnia to także prędkość i częstotliwość wprowadzanych coraz to nowych regulacji, ostatniego czasu modne jest sejmowa praca w nocy). Dowodem na to są ostatnie trzy lata, gdzie naród został stłamszony, zniszczony na każdym możliwym poziomie przez działania aktualnych „reprezentantów”, a skutki tych decyzji będziemy odczuwać latami.
Czy jest coś, co możemy zrobić aby to zmienić? Czy w ogóle możemy coś zrobić, a jeżeli tak, to jak?
Jednym z aktualnie istniejących rozwiązań jest demokracja bezpośrednia na wzór szwajcarski, polegająca na tym, że to naród, a nie reprezentanci, sprawuje władzę i to naród podejmuje decyzje. Można powiedzieć, że teoretycznie jest to to samo co aktualnie mamy, z jednym małym wyjątkiem − zawsze na drodze staje sejm, a w sejmie już nie są podejmowane decyzje, które chce naród, tylko dana partia. A więc jeśli jedna partia dominuje, to ona kreuje prawo i to prawo dotyczy również naszych wolności społecznych, gospodarczych itd… lub ich braku. Dzieje się tak dlatego, że stworzono w Polsce paradoks prawny, gdzie ustawa stoi ponad konstytucją. Demokracja bezpośrednia na wzór szwajcarski daje nam tą możliwość, że zawsze możemy zawetować każdą ważną decyzję. Z demokracją bezpośrednią mamy do czynienia wówczas, gdy do narodu należy decyzyjność w sprawach państwa bez pośrednictwa przedstawicieli.
Zerknijmy na powyższą grafikę. Współcześnie zdecydowana większość krajów (kolor zielony), sama siebie określa jako kraje demokratyczne. Nie znaczy to, że wszystkie spełniają demokratyczne kryteria. Tak jak w przypadku Polski, to wybrani przedstawicie decydują za społeczeństwo, a nie samo społeczeństwo. Jako niedemokratyczne (kolor czerwony) określają się: Arabia Saudyjska, Brunei, Fidżi, Liechtenstein, Oman, Watykan i Zjednoczone Emiraty Arabskie ).
Weźmy taką sytuację: w Sejmie ma być uchwalona ustawa o tym, że od 1 stycznia jest zakaz wydobywania węgla z polskich kopalni. Zakładając, że społeczeństwo zna konsekwencje tej decyzji ( utrata miejsc pracy, wzrost cen energii itd.), jest przeciwko tej ustawie, jednak na dzień dzisiejszy to sejm podjął decyzję i ustawę uchwalono. Co w konsekwencji dało nam rezultat, że Polacy płacą więcej za węgiel importowany z Australii lub Ukrainy, wzrosły koszty energii, a przed nami jeszcze cały szereg niekorzystnych skutków.
W demokracji bezpośredniej na wzór szwajcarski, Polacy robią weto a ustawa jest odrzucona i na tym kończy się sprawa z korzyścią dla narodu. Możemy wtedy decydować, czy zgadzamy się na np. dalsze zadłużanie kraju, czy też na udział naszego kraju w nie naszej wojnie. Będziemy mogli powiedzieć „nie” dla obecnej sytuacji, gdy rządzący oddali licencję obcym firmom na wydobywanie naszych polskich złóż, by potem te same firmy sprzedawały nam je za ogromne pieniądze!
Olbrzymim plusem demokracji bezpośredniej jest możliwość przeprowadzania referendum, tak na szczeblu lokalnym, jak i ogólnokrajowym, w praktycznie każdej sprawie − to bezpośrednie prawo obywateli do rozpoczęcia referendum dotyczącego każdego tematu oraz prawo do wetowania istniejącego prawodawstwa. To prawdziwa demokracja − władza bezpośrednio w rękach obywateli. Władza ta jest realizowana w drodze referendum. Referendum pozwala inicjować pożądane ustawy oraz wetować złe i szkodliwe dla ludzi prawo.
Wśród plusów znajdziemy m.in:
– obywatele otrzymują realną i ciągłą władzę w państwie
– niższe podatki, tańsza i wydajniejsza administracja państwowa
– państwo i administracja bardziej oszczędne i przyjazne
– nie czekamy już od wyborów do wyborów i na spełnienie obietnic wyborczych
– obywatele decydują jak funkcjonuje państwo
– obywatele odzyskują podmiotowość, a państwo i administracja wykonują ich wolę; obywatele angażują się i utożsamiają z własnym państwem
– prawo w państwie staje się zrozumiałe
W takiej demokracji ludzie stają się odpowiedzialni za państwo. Obecnie rząd nie odpowiada za swoje poczynania przed nikim, w tajemnicy podpisuje umowy i kontrakty w partnerstwach publiczno-prywatnych (PPP) i wyprzedaje majątek narodowy (jego ostatki), a przecież w Konstytucji jest zapisane, że „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu”. Sami wiemy, co jest dla nas najlepsze.
W Internecie można znaleźć wiele informacji na temat demokracji bezpośredniej. Dużo informacji przekazuje m.in. prof. Mirosław Matyja. Na jednej ze stron internetowych znalazłem pytania i odpowiedzi na wątpliwe kwestie (których z pewnością trochę jest, ale można znaleźć dla nich rozwiązania – w tak dramatycznej sytuacji Polski, jaką mamy obecnie, musimy zrobić coś, a nie wolno nam nie robić nic), z których sparafrazuję trzy:
Co się stanie, jeśli frekwencja jest za niska?
– Nic, ponieważ nie każda kwestia dotyczy każdego obywatela i nie można zmusić do głosowania, by ktoś musiał oddawać głos na nie dotyczące i nie interesujące go w danej chwili kwestie. Osoby nie głosujące, mówią „jest mi obojętne, jaki będzie wynik” lub „zgadzam się z tymi, którzy interesują się tym tematem”.
Co się stanie, jeśli mała grupa, przy niskiej frekwencji, przeforsuje daną kwestię dla swojej korzyści, naruszając interesy większości?
– W tym wypadku w ramach nowej inicjatywy społecznej jest zwołane kolejne referendum korygujące ten błąd, ponieważ w demokracji bezpośredniej jest możliwość wycofania się z nieudanej decyzji w następnym referendum.
Jeśli to tak wspaniały system, dlaczego go jeszcze nie wprowadzono?
– Ponieważ rządzący czerpią korzyści z bycia u władzy i nie jest w ich interesie zmieniać ten stan − utraciliby wiele obecnych przywilejów (np. w Szwajcarii główni politycy nie mają nawet samochodu do swojej dyspozycji, nie mówiąc o szoferach, domach, samolotach itd.)
– Ponieważ grupy nacisku (lobby) straciłyby ogromną część wpływów (łatwiej i taniej jest przekupić kilku polityków, aniżeli całe społeczeństwo).
A więc czego więcej nam trzeba? Wykorzystując demokrację bezpośrednią już na poziomie lokalnym, na poziomie gminy, mamy potężne narzędzie do tego, aby decyzje były podejmowane takie, jak chcą mieszkańcy gminy, a nie wójt, który najczęściej działa pod wpływem Unii Europejskiej (przykładem tutaj są cały czas prowadzone przez gminy programy podporządkowane polityce klimatycznej pod dyktando Brukseli, której twórcy to potomkowie ludzi odpowiedzialnych za II WŚ).
Oczywiście jest jeszcze wiele pytań, jak np. sprawa obywateli Ukrainy, którym rząd IIIRP przyznał PESELe, a tym samym prawo głosowania w sprawach dotyczących Polski… Czy też konieczność, lub jej brak, do używania sztucznej inteligencji w systemach do głosowania (ponieważ nie chcemy mieć chipów ani cyfrowego ID proponowanego przez Klausa Schwaba). Jednak po drodze, możemy szukać odpowiedzi na te pytania i modyfikować rozwiązania tak, by były jak najbardziej przyjazne nam, Polakom, i nam jako ludziom, wolnym żywym ludziom.
Do ustalenia pozostaje też kwestia rządów większości – tutaj również można przystosować prawo tak, by nie łamało suwerennych praw jednostki, praw człowieka, nawet jeśli jest on w mniejszości (to zasadnicza sprawa!)
Dzisiaj wysłałem oficjalne zapytanie do wszystkich aktualnych partii zadając im konkretne pytanie, czy ich partia zamierza wprowadzić demokrację bezpośrednią na wzór szwajcarski, aby przywrócić decyzyjność narodowi? Zdając sobie oczywiście sprawę z tego, że przy uczciwych wyborach partia, która będzie chciała wprowadzić demokrację bezpośrednią, powinna mieć wygraną zagwarantowaną. Zachęcam wszystkich, by zrobili to samo i to jak najszybciej – by pokazać rządzącym, że nie akceptujemy obecnej sytuacji i sprawy zaszły już za daleko.
Już czas najwyższy, abyśmy wzięli losy naszego kraju w swoje ręce, dając przykład całemu światu. Demokracja bezpośrednia może być do tego narzędziem, który po dokonaniu pewnych modyfikacji, jeśli uznamy to za konieczne, może odmienić los Polaków na zawsze.
Poznaj Autora: Marek Maciejewski / Twitter / Copyright eWodnik.pl
Książki: Rockefeller. Totalna Kontrola Globalny zamach stanu Porwane: uprowadzenia ludzi i agenda Obcych Wynurzenie Omniwersum Sztuczna inteligencja: zagrożenia dla ludzkości
| O nas | Współpraca | Instagram | Telegram | Wydawnictwo | © Copyright eWodnik.pl |